Mimo, że natura jest nieustannie niszczona przez człowieka, ciągle silna i kryjąca w sobie wiele tajemnic, pomaga w zwalczaniu wielu schorzeń. Jej przeogromne lecznicze możliwości znają przede wszystkim ci, którzy żyją blisko niej i według jej praw. W naszym cyklu – Zdrowie i natura w Peru – będziemy podpatrywać, jak lokalna ludność w tej części świata korzysta z darów przyrody dla utrzymania dobrej kondycji, unikania chorób bądź też ich leczenia. Dziś więcej o słynnej roślinie uña de gato – vilcacora. Wiąże się z nią wiele ciekawych historii, w tym z udziałem Polaków w roli głównej.
Jak to z wszelkimi ziołami bywa, wielu jest ich zwolenników, jak i przeciwników. W grupie tych pierwszych znajde się spora część mieszkańców Peru. Bogactwo roślin występujące w tym kraju jest tak ogromne, że aż grzechem byłoby pomijanie tego skarbu w życiu codziennym. Dlatego też Peruwiańczycy jak najbardziej z dobrodziejstw przyrody chętnie korzystają!
Zdrowie i natura w Peru, czyli vilcacora albo koci pazur…
Vilcacora słynna nie tylko w Peru
Jeszcze przed pierwszym przyjazdem do Peru, słyszałam, że w kraju tym, w celach medycznych, stosuje się cudowne pnącze z dżungli zwane uña de gato (vilcacora). Następnie wiele razy nazwa ta obiła mi się o uszy w USA. Jak się zatem okazuje o “kocim pazurze” głośno jest w wielu zakątkach świata.
Nie jestem specjalistą od ziół, ani tym bardziej naukowcem badającym ich właściwości. Niemniej jednak wierzę, że mądrości ludzi, którzy przyrodę znają od podszewki oraz ich “domowych” sposobów leczniczych bagatelizować nie można. A przynajmniej ja nie bagatelizuję, przeciwnie chętnie korzystam z porad i wiadomości, jakie lokalni mieszkańcy Peru w tym zakresie posiadają. Bo co sprawdzone przez nich oraz ich przodków, złe być po prostu nie może! Dlatego bardzo chętnie wykorzystuję wszelkie możliwe, lokalne i natrualne sposoby na wzmocnienie swojego organizmu, jak też leczę w ten sposób ewentualne dolegliwości.
Wielu znawców ziół koci pazur również zna doskonale. Ich zdaniem roślina ta leczy wiele schorzeń, w tym wszlekiego rodzaju choroby reumatyczne, stany zapalne, a nawet raka. Ogólnie wzmacnia system immunologiczny, co pozwala wyeliminować różnego rodzaju schorzenia, związane z jego osłabieniem.
Podczas wypraw po dżungli przewodnicy chętnie zabierają mnie w miejsca, gdzie możliwe jest zdobycie kory uña de gato. Przygotowuję z nimi odpowiednią jej ilość, tak by starczyła na stworzenie leczniczego trunku. Jak wracam do domu, owy trunek według lokalnej recepty przyżądzam i chętnie w małych ilościach, zapobiegawczo, stosuję.
Ale, by zdobyć vilcacorę nie trzeba jechać specjalnie do dżungli – chociaż bardzo warto! Roślinę tę można zakupić praktycznie na każdym lokalnym ryneczku. Tu też dowiedzieć się można o przeróżnych wariantach jej domowego zastosowania.
A jak m.in. vilcacorę stosują Peruwiańczycy?
Loklani mieszkańcy Peru, przynajmniej ci, których osobiście o tę roślinę wypytywałam, korę uña de gato gotują w garnku i piją powstały w ten sposób wywar. Czasem też zalewają ją mocnym alkoholem, dodając inne rośliny lecznicze oraz sporą ilość miodu. Tak powstały mocny, cierpki napój popijają profilaktycznie. W ramach owej profilaktyki zalecają wówczas wypijać mały kieliszeczek napoju dziennie. Są też firmy, które przygotowują z vilcacory rodzaj kropli do picia. To najłatwiejszy sposób do zaaplikowania :-).
Polacy a vilcacora
Obecnie w wielu krajach można znaleźć różnego rodzaju preparaty na bazie uña de gato. Nie każdy jednak wie, że to dzięki Polakom stała się ona tak znana i rozchwytywana. Największe zasługi w zakresie rozpowszechniania vilcacory przypisuje się ojcu Edmundowi Szelidze. Poświęcił on ponad 50 lat na poznawanie wielu peruwiańskich ziół oraz na leczenie nimi chorych cierpiących na przeróżne dolegliwości. O ojcu Szelidze przeczytać można m.in. na stronie ambasady polskiej w Limie – tutaj.
Oczywiście nie w samej uña de gato tkwi siła, jak to twierdzą niektórzy mieszkańcy Peru. Ona tkwi – w zależności od schorzenia – w dopowiednim doborze dawki oraz w połączeniu jej z innymi leczniczymi roślinami. Z ziołami jest bowiem tak, że trzeba wiedzieć w jakich ilościach i w jakich zestawach je sotosować. Tę wiedzę mają zaś ci, którzy na co dzień żyją w zgodzie z naturą, którzy przypatrują się jej rytmowi, podporządkowują się jej prawom i zwyczajnie z nią współpracują. Tak też i czynił salezjanin Ojciec Edmund Szeliga, który od lokalnych Indian nauczył się, jak zioła stosować oraz w czym mogą one pomóc. Wiedzą tą chętnie się przez całe życie dzielił i komu mógł to pomagał.
Vilcacora w polskich publikacjach
Więcej informacji o uña de gato zajdziecie m.in. w książce Romana Warszewskiego i Grzegorza Rybińskiego “Vilcacora leczy raka”.
O różnych ziołach w Andach oraz Amazonii więcej szczegółów znajdziecie zaś w książce Katarzyny Żurowskiej “Ziołolecznictwo amazońskie i andyjskie”.
Jeżeli interesują Cię zioła, w Peru znajdziesz zaskakująco dużą ich ilość, jak też wiele osób, od których sporo się można w tym zakresie nauczyć.
2 Comments
Chyba muszę wybrać się żeby podreperować mój system odpornościowy, który ostatnio coś mi szwankuje.. a opis jest naprawdę zachęcający 🙂
Witaj Anetko,
polecamy, Peru potrafi dać sporo energii 🙂 a zioła przynajmniej w przypadku niektórych działają cuda!
Pozdrawiamy serdecznie
Zespół SylwiaTravel