Bez względu na to, jaki kraj przyjdzie nam odwiedzić, czekać na nas w nim będą szlaki bardziej, jak i mniej turystyczne, jak też rzecz jasna te, do których turyści albo w ogóle, albo prawie w ogóle nie zaglądają. I tu w zależności od naszych upodobań możemy: albo podążać ścieżkami znanymi z reklam, ze zdjęć, z opowieści znajomych, z rekomendacji przeróżnych osób, czy magazynów, albo też możemy zboczyć nieco lub zupełnie z tzw. szlaku turystycznego i zobaczyć to, czego znaleźć się w przeróżnych przewodnikach tak łatwo nie da.
Między dżunglą a Andami – czyli wizyta w Paucartambo
Czy kiedykolwiek słyszałeś o PAUCARTAMBO? Być może, bo jest to miejsce, które czasem podróżujcy po Peru odwiedzają. Szczególnie Ci, którzy w planie wyprawy umieścili wizytę w dżungli. Niemniej jednak miejsce to ciągle pozostaje w pewnym sensie turystycznie nieskażone. To dobra wiadomość szczególnie dla tych, którzy pragną poznać Peru z tej bardziej lokalnej strony. Paucartambo – położone za wieloma górami i lasami, pośród pagórków, które lada moment przemienią się w spowitą wieloma tajemnicami dżunglę, stanowi doskonałą odskocznię m.in. od zgiełku panująceo w Cusco. Nie ma tu typowych restauracji turystycznych, czy hoteli. Nikt nic nie robi pod tzw. turystykę. Wszystko toczy się wewnętrznym rytmem, wyznaczonym przez mieszkańców i dla mieszkańców. Nie ma więc tu sztuczności, która moim zdaniem wkrada się do wszystkich miejsc, na całym świecie, odwiedzanych przez miliony turystów. Wszystkie popularne lokalizacje dostosowują się w mniejszym lub wiekszym stopniu do przybyszy. Czyli jakby nie było, powoli coś ucieka, coś się zatraca… A co dokładnie? W mojej ocenie naturalność, oryginalność – zarówno ludzi, jak i samych miejsc.
Ale nie w Paucartambo!
Tu nikt nic nie zmienia, nie “nagina”. Z uwagi na turystów nikt też nic nie udaje. Lokalne społeczności żyją sobie swoim rytmem i to jest piękne. Można tu zatem na spokojnie zobaczyć, jak peruwiański świat wygląda i jacy rzecz jasna są ludzie w nim funkcjonujący.
Paucartambowski świat jest…
Piękny, bo spokojny, harmonijny, realny i szczery. To jedno z tych miejsc, gdzie bardzo szybko można zapomnieć o wszelkich troskach i zwyczajnie, w mgnieniu oka, zregenerować siły i energię. Wkraczając w paucartambowski świat ma się wrażenie, że czas się nagle zatrzymuje, że życie nabiera nieco innego wymiaru i smaku. Niezwykli są tu też ludzie, bardzo pomocni, rozmowni, bezinteresowni… Bezcenne. Może widoki z miasta nie koniecznie zapierają dech w piersiach – widziałam rzeczywiście piękniejsze, ale jak się udacie np. w miejsce o nazwie MIRADOR DE TRES CRUCES, nacieszycie oko, bo jest to po prostu punkt magiczny.
Na co dzień miasteczko bardzo spokojne, żyjące własnym tempem. Ale Paucartambo nie zawsze takie bywa…
Jest taki okres w roku, gdy zamienia się ono w najbardziej magiczne i taneczne miejsce w całym regionie. Kto nade wszystko kocha nowinki kulturowe oraz lokalne tradycje koniecznie winien zawitać do Paucartambo między 15 a 18 lipca. Odbywa się tu wówczas największe święto w roku na cześć Virgen del Carmen. Miasto zamienia się wtedy wprzekolorowe, niezykle wesołe i pełne wigoru miejsce, gdzie próżno szukać wolnej przestrzeni. Wszystko nabiera wówczas tempa, a to za sprawą całodziennych występów tanecznych, wielobarwnych stroi i nieziemskiej radości, jaka tu panuje od wczesnego ranka do późnego wieczora. Z uwagi na ww. święto, Paucartambo uważane jest za regionalną stolicą folkloru.
Jak się dostać do Paucartambo?
Z Cusco, bądź z doliny Urubamba (zwanej także świętą doliną Inków), codziennie odjeżdżają autobusy, których kierunkiem docelowym jest właśnie Paucartambo. Podróż trwa około 3 godzin.
Ale jest jeszcze inny sposób, by się tam dostać – w mojej ocenie o wiele ciekawszy. Mianowicie – do samego miasta można dojechać rowerem!
Oczywiście najpierw trzeba pokonać liczne wzniesienia – kto w wyprawach rowerowych po górach nie ma wprawy, musi się przedostać środkiem transportu do najwyższego punktu i … Kilkugodzinne szaleństwo gwarantowane! Tę część pokonać może każdy – bo jest cały czas z górki. To niesamowita przygoda, z pięknymi górskimi krajobrazami w tle, która z pewnością dostarczy dużo ciekawszych wrażeń niż jazda autobusem. Dzięki tej opcji, po drodze można też odwiedzić bardzo interesujący kompleks archeologiczny, tj. Las chullpas de Ninamarca. Miejsce naprawde niezwykłe. Na ogromnej przestrzeni usytuowane są tzw. chullpas – preinkaskie grobowce w kształcie wież. Te odkryte w okolicach Paucartambo, używane były również przez Inków. W wieżach składano zmuminifikowane ciała. Każdy taki grobowiec wyposażony jest także w drzwi, z widokiem na wschód słońca. Podobne chullpas, przy czym znacznie wyższe, możecie podziwiać po dzień dzisiejszy w okolicach Puno, nad jeziorem Titicaca.
Paucartambo z racji na położenie, przesympatycznych mieszkańców i wiele ciekawych miejsc wokół, warto odwiedzić o każdej porze roku. Gorąco polecam!
Jeżeli chciałbyś przeżyć przygodę życia na rowerze, daj mi znać, a przygotuję dla Ciebie wyjątkową wyrpawę na dwóch kółkach do Paucartambo właśnie, albo i dłuższą – aż do peruwiańskiej dżungli.