Wyprawy trekkingowe po Peru to jedno z naszych największych hobby! Trzecia rano. Budzik! Czas wstawać. Tym razem nie protestuję, podnoszę się z łóżka stosunkowo szybko. Najbliższe dwa dni zapowiadają się niezwykle ciekawie. Po raz kolejny wyruszamy na poszukiwania. Tym razem celem jest znalezienie idealnego szlaku trekkingowego w okolicach Cusco. Szlaku z pięknymi krajobrazami, który będzie można połączyć ze zwiedzaniem najpiękniejszych inkaskich ruin w Pisac, Ollantaytambo, no i rzecz jasna w Machu Picchu. Ale nie tylko. Chcemy znaleźć taką trasę, podczas której poza wyjątkowymi, górskimi widokami przede wszystkim będziemy mogli poznać lokalne społeczności, wejść na chwilę w ich świat i poczuć na własnej skórze, jak wygląda życie w Andach peruwiańskich. Zobaczcie co udało się nam znaleźć oraz jaki unikalny pakiet podróżniczy przygotowaliśmy dla uczestników naszych wypraw.
Nieco niewyspana, już o 3:30 rano, gotowa jestem do wyjścia. Adrenalina zaczyna działać. Tak jest za każdym razem, gdy wybieram się w nieznane… Jestem ciekawa kogo tym razem spotkam na szlaku, z kim zawrę dłuższe znajomości. Andy są niezwykle interesujące, pełne niespodzianek. Za każdym razem coś nowego się w nich pojawia, czegoś nowego doświadczam, wiele się uczę. Tym bardziej jest ciekawie, gdy poszukuję czegoś wyjątkowego, unikalnego dla uczestników naszych wypraw.
Nasze wyprawy trekkingowe w Peru,
jak je przygotowujemy?
Zaczynamy od śniadania na ulicy. W Peru to jedna z najsympatyczniejszych rzeczy, która od samego początku przypadła mi do gustu. Gdzie w Polsce znajdziecie coś ciepłego do spożycia, czy jakikolwiek ciepły napój o 5 nad ranem. Miejsc takich raczej mniej niż więcej. Ale nie w dawnym kraju Inków. Tu ulice, szczególnie przy przystankach autobusowych, czy ryneczkach już od wczesnych godzin porannych zapełniają się lokalnymi przysmakami typu komosa ryżowa, kiwicza, maka – ciepłe napoje, które z powodzeniem zastąpią śniadanie. Szczególnie jak się je konsumuje z kanapeczką z avocoado, lub z jajkiem. Do tego łatwo o herbatę i kawę. Z takim menu spokojnie można dzień rozpoczynać.
No i my, jak przystało na poszukiwaczy, piękny dzionek rozpoczynamy – szukaniem idealnej trasy łączącej region Lares z piękną doliną Patacancha
Szlak Lares Patacancha, to znacznie więcej niż piękne andyjskie krajobrazy
Na początek naszego nowego szlaku trafiamy o godzinie 8 rano. Trzeba było wcześniej pokonać 4-godzinną podróż przez Andy, następnie po raz kolejny się posilić. Tym razem padło na rosołek, przy ulicznym, prowizorycznym stoliczku. Mamy 7:30 rano. Tak, w Peru zupy jada się przez cały dzień, od rana do wieczora. Szczególnie modne jest to w górach. W sumie się temu nie dziwię¸ bo z samego rana w peruwiańskich Andach bywa, delikatnie mówiąc, chłodno. Dobrze jest zatem zasilić żołądek czymś ciepłym. Taka zupka to wówczas prawdziwe zbawienie.
Po obfitym posiłku ruszamy w drogę. Do andyjskiej wioski, z którą zamierzamy nawiązać bliższy kontakt i współpracę jest około 7 godzin marszu, w tym większość trasy wiedzie pod górę. Startujemy z 3200 m n.p.m., wylądować zaś trzeba na wysokości 3840 m n.p.m. Docieramy zmęczeni, ale jednocześnie bardzo zadowoleni. Pogoda dopisała, widoki też.
Wioska od razu przypadła mi do gustu. Maleńka, ale jakże zadbana. No i w całości z kamienia. To co jednak najbardziej mi się spodobało to technika budowy domów. Wydaje mi się, że tą metodą byłabym w stanie sama podobną chatkę skonstruować, a przynajmniej jej sporą część :-). Chociaż to akurat może być mylące. Póki samodzielnie tego zadania się nie podejmę, będę mieć wątpliwości. Bo ułożenie kamieni tak, by się wszystko nie zawaliło, jak domek z kart, może jednak sprawiać trudności.
A cóż to za specyficzne konstrukcje?
Domy w tej części Andów powstają stosunkowo szybko. Do ich wybudowania potrzeba zaledwie kamieni, nieco drewnianych krokwi, gwoździ oraz blacha lub pacha – rodzaj trawy, z której powstają w andyjskich wioskach dachy. I to dosłownie wszystko.
Pewnie zastanawiacie się, jak to ze sobą połączyć?
Istotne jest, by dobrać odpowiednie kamienie i jeden na drugim ułożyć. Bez jakiejkolwiek zaprawy! Jak spoglądałam na chatę, w której zaproponowano mi nocleg, zastanawiałam się, czy jeden z owych kamieni, trzymający się tylko dzięki innym kamieniom luźno na nim położonym, przypadkiem na głowę mi nie spadnie. Nie spadł i chyba to ogólnie nie grozi – sprawdzone i przetestowane 🙂
Cała konstrukcja ma nawet plusy. Posiada bowiem naturalną wentylację. Aktualnie mieszkańcy Andów nie biorą przykładu z budowli inkaskich i nie obrabiają owych kamieni, by się ze sobą idealnie łączyły. Efekt jest taki, że w ścianach sporo jest dziurek lub dziur, przez które chętnie przelatuje wiaterek. Niby nic złego. Chyba, że jest się na wysokości prawie 4000 m n.p.m., w dodatku w jednym z miesięcy, kiedy to panują największe przymrozki. Ale tu niespodzianka!
Byłam wręcz pewna, że tej nocy o spaniu mowy nie będzie, no i że na pewno porządnie zmarznę. Tymczasem było ciepło, spałam jak zabita, nie wstawałam w nocy ani razu, co zazwyczaj na tych wysokościach przytrafia mi się praktycznie zawsze.
Andyjska rodzina w kamiennej wiosce i pierwszy nocleg
Organizując wyprawy, zależy nam przede wszystkim na tym, by dostarczyć uczestnikom maksymalną dawkę pozytywnych emocji i wrażeń. By zarówno każdy szlak był najbardziej jak to możliwe atrakcyjny widokowo, jak też by można go było połączyć ze zwiedzaniem pięknych miasteczek, czy inkaskich ruin, w tym z Machu Picchu. By lokalna społeczność, z którą współpracujemy, była wyjątkowa, otwarta i chętna na spotkania z obcą kulturą, jak też na wymianę doświadczeń. By maksymalnie wykorzystać czas, jaki mamy do dyspozycji, bez zbędnych przejazdów, czy powrotów do tych samych miejsc.
Znalezienie tras, które będą spełniać wszystkie te wymagania, bywa skomplikowane. Bo albo szlak jest za długi, a więc przeciętna osoba nie będzie w stanie go pokonać, bądź też będzie potrzebować więcej dni, których zwyczajnie może nie mieć. Bywa i tak, że szlak jest za krótki, a więc nie pozwoli na wykorzystanie maksymalnie całego dnia, w sposób jaki można byłoby go wykorzystać. Zdarza się i tak, że lokalne rodziny z którymi próbujemy nawiązać współpracę nie są na to gotowe, albo zwyczajnie z różnych powodów nie mają ochoty, by odwiedzali ich turyści. By rodzina się do nas przekonała, trzeba sobie wyrobić kontakty. To często proces dłuższy, wymagający wielu spotkań, rozmów. Tym bardziej zawsze się radujemy, gdy udaje się nam wszystko zgrać i połączyć.
Udało się i tym razem, na dziewiczym szlaku w okolicach Lares, który łączy naszą kamienną wioskę z piękną doliną Patacancha.
Rodzina, z którą nawiązaliśmy współpracę to bardzo otwarta młoda para mieszkająca wraz z rodzicami. Cała rodzina trudni się wypasem alpak, lam, owiec oraz wyrobem bardzo wysokiej jakości tekstyliów. Dzięki temu uczestnicy naszych wypraw zawsze będą mieli okazję zapoznać się w tradycją wyrabiania tekstyliów w tej części Andów, ale nie tylko. Atrakcji jest znacznie więcej!
Wieczorową porą spróbować będzie można przeróżnych kartofli, mieniących się wieloma kolorami, w tym przygotowanych na wiele sposobów. Królować też będzie cuy (świnka morska), czy anticucho (szaszłyki) z alpaki. Przysmaki andyjskie na wyciągnięcie ręki, w typowo andyjskiej atmosferze.
Poranek na końcu świata, to też ciekawe doświadczenie. W kamiennej wiosce zdecydowanie można się poczuć, jak na prawdziwym końcu świata. Będzie na pewno bardzo rześko i niezwykle cicho.
Stąd zaczniemy nasz dziewiczy szlak. Podczas trekkingu będą nam towarzyszyć dostojne lamy. To one przez jeden dzień staną się odpowiedzialne za transport naszego dorobku, jedzenia i wszystkich rzeczy. Lamy to wyjątkowe zwierzęta, które już tysiące lat temu wykorzystywane były do przenoszenia towarów. Podczas trekkingów po Andach, szczególnie w południowej części Peru, często można je spotkać na górskich szlakach, jak i blisko dróg podczas przemieszczania się autobusem, czy samochodem. Z nami jednak jest inaczej. My je nie tylko spotkamy, ale też część z nich ze sobą zabierzemy!
I tak, przy akompaniamencie lam, dotrzemy tutaj 🙂
Stąd jeszcze kawałek piechotką lub naszym lokalnym busikiem, wprost do kolejnej andyjskiej wioski – zwanej przeze mnie czerwoną.
Dlaczego czerwona? Popatrzcie na zdjęcia, one powiedzą wam wszystko 🙂
Mieszkańcy naszej kolejnej zaprzyjaźnionej wioski chodzą w bardzo kolorowych strojach, gdzie zdecydowanie dominuje kolor czerwony. Jak się na to miejsce patrzy z góry, wszystko pokryte jest czerwoną szatą.
Czerwona wioska w dolinie Patacancha i drugi nocleg
Od pierwszej wioski andyjskiej do drugiej dzieli nas cały dzień przygód. Miejsce, jakie mamy dla was na drugi nocleg zgoła różni się od pierwszego. Wszak i o to chodzi. Im więcej nowości tym lepiej. Tym razem czekać na was będą kolorowe pokoiki w budynkach z cegły adobe. Doświadczenie też bardzo ciekawe, bo w Polsce budowli z cegły adobe (suszonej na słońcu) raczej nie spotkacie. Warto zatem przespać się w takiej lokalnej chacie i zobaczyć czym różni się ona od tych naszych. A różni się praktycznie wszystkim.
Poza tym przy odrobinie sił i chęci rozegrać tu można mecz piłki nożnej. Nie liczcie na 90 minutowy seans, skończy się raczej na kwadransie. Nikt bowiem na tych wysokościach więcej nie pociągnie. Ale warto i tyle. Dowiecie się przynajmniej, jak to jest tak sobie pobiegać na prawie 4000 metrów. Poza tym lokalni mieszkańcy chętnie coś dla was zagrają, zaśpiewają i zatańczą. Ale uwaga, w tego typu atrakcjach jest jeden warunek. Jak oni, to i my. Zatem warto przed wyjazdem przypomnieć sobie słowa jakiejś znanej pioseneczki, by potem nie świecić oczami, jak już dojdzie do owej kulturowej wymiany.
Kolejny dzionek zapowiada się nie mniej atrakcyjnie. Lekki trekking i setki inkaskich tarasów uprawnych.
A ponadto mało znane turystycznemu światu przedinkaskie ruiny w Puma Marca, następnie zaś piękne miasteczko w Ollantaytambo i jeszcze piękniejsze ruiny, rozpościerające się tuż nad nim.
Ale i to nie wszystko!
Na obiadzik zaserwujemy wam paczamankę, najbardziej znane w Andach danie. I jak to podczas naszych wypraw bywa, nie tylko zjemy, lecz także nauczymy się ją przyrządzać. Będziemy bowiem uczestniczyć z kucharzem w jego przygotowaniu.
Dzionek zakończymy w pociągu do Aguas Calientes, skąd kolejnego dnia wyruszymy na zwiedzanie słynnych ruin w Machu Picchu. Z uwagi na ich ogrom, na tę atrakcję przeznaczamy cały dzień.
Co w pakiecie z dwudniowym trekingiem z Lares do Patacancha?
Sam trekking zajmuje 2 dni. Dzień trzeci to zwiedzanie Machu Picchu. Dla spragnionych dodatkowych wrażeń mamy jeszcze wiele innych atrakcji. W tym między innymi:
- Zwiedzanie Cusco i okolic (wyprawa całodniowa) – jak zawsze niestandardowo. Do dyspozycji mamy kilka ciekawych tras spacerowych, w tym inkaskim szlakiem, jak też zwiedzanie dopiero co odkrytych nowych ruin inkaskich
- Wyprawa rowerowo-trekkingowa w okolicach Chinchero, Maras, Moray i Salienras de Maras (wyprawa całodniowa) – oj tu się dzieje. I ruiny inkaskie, i lekcja o tekstyliach, i tajemnicze laboratoria rolnicze, no i słynna kopalnia soli. A wszystko przeplatane przygodami na rowerze i spacerkiem w górskiej scenerii. Do tego piknik na trasie i poznanie tajników wyrabiania kukurydzianego piwka.
- Wyprawa do świętej doliny Inków (wyprawa całodniowa) – zwiedzanie uroczego miasteczka Pisac oraz zoo, jak też trekking przez ruiny, no i na zakończenie dnia prawdziwie gorące źródła lecznicze.
Na realizację wyżej wskazanego programu potrzeba zaledwie 6 dni. W niecały zatem tydzień można doświadczyć prawdziwego andyjskiego życia w tej części Peru, jak też poznać wszystkie najcenniejsze perełki regionu Cusco.
I jak wam się podoba taki plan?
Oczywiście, jak każdy nasz plan, także i ten można na wiele sposobów modyfikować, skracać, wydłużać, zastępować innymi atrakcjami 🙂
Zobacz nasze oferty wypraw do Peru, które zawierają trekking Lares Patacancha.
- Trekking Lares Patacancha, czyli coraz gƗębiej w Andy
- Trekking przez Lares i Patacancha do Machu Picchu
Jeżeli zależy Ci na odwiedzeniu najpiękniejszych zakątków Peru, w tym na pięknych trekkingach połączonych z poznaniem andyjskiego życia i kultury oraz z wizytą w wielu inkaskich ruinach, jak też w innych atrakcyjnych miejscach, koniecznie daj nam znać. Zaprojektujemy dla Ciebie wyjątkowy i szyty na miarę pakiet podróżniczy, jak też go z Wam osobiście pokażemy. Serdecznie zapraszamy na nasze wyprawy trekingowe w Peru!
1 Comment
Widoki zapierające dech w piersiach. Polecam serdecznie wyprawy z Panią Sylwią. Pełen profesjonalizm i wielkie uznanie :)Bądźcie pewni,że bezpiecznie spędzicie czas w Peru i zobaczycie to czego inni Wam nie pokażą. Serdecznie polecam. To pierwszy ale na pewno nie ostatni wyjazd. Jestem pod ogromnym wrażeniem