Tekst napisany i przesƗany przez Kasię, która odbywa swoją pierwszą, trzy-miesięczną podróż po Ameryce Południowej:-)
Trzy-miesięczna podróż po Ameryce Południowej
Kocham podróże – na własną rękę, poza utartymi szlakami, spontanicznie, zgodnie z moimi upodobaniami i rytmem. Tak zazwyczaj podróżuję i taka też jest moja trzymiesięczna, samotna wyprawa do Ameryki Południowej. Cenię niezależność i wolność 🙂
Korzystanie z biur podróży kojarzy mi się z tłumem, pędem i poznawaniem danego miejsca tylko „po wierzchu”. W wielu miejscach Ameryki Południowej korzystanie z usług lokalnych biur podróży czy lokalnych przewodników jest obowiązkowe. Nie zobaczy się boliwijskiej pampy w inny sposób, trudno zobaczyć Uyuni, czy wiele górskich miejsc. Czasami, zwłaszcza jak się podróżuje samotnie, jest to jedyne słuszne rozwiązanie – bardzo obniża koszty i pozwala dotrzeć w miejsca, w które ja osobiście sama bym się nie wybrała. Będąc w Inkaskiej Świętej Dolinie nie planowałam korzystać z usług biur podróży. Chciałam sama – wszystko SAMA 🙂
Okazało się jednak, że zatłoczenie tej części Peru przerosło moje wyobrażenia. Chciałam bardzo poznać Peru, które jeszcze nie jest zdeptane przez tłumy, a jednocześnie bardzo mi zależało na tym, by nacieszyć się górami, lokalnym folklorem i widokiem lam i alpak. Może to mocno stereotypowe, ale dla mnie to taka kwintesencja tej części Peru i nie wyobrażałam sobie, że mogę stąd wyjechać bez tych doświadczeń. I wiem na pewno, że bez Sylwia Travel Peru nie dotarłabym sama do tych miejsc a moje marzenie pozostałoby tylko marzeniem. Nie mówię nawet o tym, że samotny trekking z całym ekwipunkiem po Andach byłby dla mnie zbyt ryzykownym rozwiązaniem, ani o tym, że w wielu miejscach ciężko jest się porozumieć z lokalną ludnością nie znając keczua. Podstawową kwestią jest to, że niełatwo jest znaleźć świetnego przewodnika, na którym możemy polegać, a bez niego trudno jest poznać miejsca totalnie poza utartym szlakiem.
Zdecydowałam się na dwa trekkingi z biurem Sylwii: przepiękną górską trasę wokół Ausangate i off-road z lamami z Lares, wśród małych, górskich wiosek i noclegami w lokalnych homestayach. To był strzał w dziesiątkę! Świetna organizacja, pełen profesjonalizm, cudowni przewodnicy, pyszne jedzenie i – co najważniejsze – niesamowite miejsca! Tak jak chciałam – bardzo lokalne, z dala od przeludnionych szlaków (no chyba, że mówimy o alpakach i lamach ? Polecam bardzo!
Wszystkie artykuły w zakłdace “Wasze opinie” zamiesczane są w formie oryginalnej, nadesłanej przez autorów. Jedyne zmiany, jakie ewentualnie są wprowadzane dotyczą literówek.