Tekst napisany przez Piotra, jednego z pomysłodawców cyklu wpisów “Wasze opinie”.
Nie spodziewałem się absolutnie a może jednak trochę… Peru to przypadek indywidualny, mało porównywalny do innych krajów na świecie. Zdecydowanie czyni to ten kraj atrakcyjnym. Kolejna kwestia – jak zwiedzać Peru to pewnie w najbliższych 5 latach. Czuje wewnętrznie, że po 2020 przemysł turystyczny zmieni ten kraj nie do poznania, raczej w tym negatywnym sensie. Oczywiście będzie wygodniej, ale i drożej a większość atrakcji nie będzie już tak naturalna i lokalna. Podobnie jak z Wietnamem, który niechybnie podąża drogą Tajlandii. Ale ad rem… kilka spostrzeżeń.
Przyroda i historia
To zapewne główny argument ‘ZA’. Nie jest to kraj dla amatorów all inclusive. Zdecydowanie nie. Ludzie ruchu i ciekawscy to ‘grupa targetowa’. Krajobrazy, ich różnorodność w połączeniu z pozostałościami imperium inkaskiego rzeczywiście jest warta grzechu. Niestety, jak większość krajów Ameryki Południowej, dzisiejsze Peru nie zachwyca.
Głowa nos i koka
Peru to jednak wysokości, które każdy organizm odczuwa – i starego (40+) i młodego (8) – sprawdzone empirycznie. Pierwsze dni pobytu to lekki ból głowy, cieknąca krew z nosa (rankiem na pewno) i generalne odczucie jak po trzech Żywcach. Zaskakujące. Wniosek – soroche pills, Ibuprom to konieczność. Jest i ona – koka. W sumie gorzka i niesmaczna, ale działa najskuteczniej (nie ma szans aby dzieciaki w tym zasmakowały).
Sport i trekking
Zdecydowanie zgadzam się z wszelkimi rekomendacjami pojawiającymi się w necie. Dobrze jest się przygotować fizycznie, jeżeli w agendzie pobytu jest kilka tras trekkingowych (chociażby wejście na Machu Picchu, ale górę nie same ruiny). Jeżeli nie jesteś aktywny na co dzień, koniecznie zintensyfikuj przed wyjazdem co najmniej spacery, najlepiej te długie. Dzieciaki radzą sobie doskonale – tutaj bardzo miłe zaskoczenie. Sporty, to już wydarzenie ekstremalne dla Europejczyka z nizin. Tak, zagraliśmy meczyk w piłkę – z lokalną społecznością – wioska wysoko w Andach, przeciwnik to markowy zespół złożony z dzieci i kobiet. Wysokość 4 000 m.n.p.m. Efekt wiadomy – świst w płucach, ból głowy, no i przegrana. Taki Lech Poznań, ostatni w tabeli, pokonany przez beniaminka. Ale warto, żeby zobaczyć jak reaguje organizm i przygotować się do trekkingu. Np. takie Machu Picchcu, to de facto nie ruiny a szczyt (3061 m npm). Aby poczuć pełnię satysfakcji i strzelić folderowe zdjęcia, trzeba się wspiąć. Nie ma wyjścia.
Samodzielnie czy z przewodnikiem
Odpowiedź jest prosta. Na własna rękę nie ‘rób’ Peru. I to nie tylko dlatego, że jak nie znasz hiszpańskiego to się nie porozumiesz (nie licz że ktoś tu mówi po angielsku! Absolutnie). Dobry przewodnik zapewnia porządną dawkę informacji, przekazywaną w odpowiedni sposób i miejscach, ma lokalnych przyjaciół i zna doskonale logistykę, która jest prawdziwym wyzwaniem w Peru. De facto każdy kamień i szlak ma swoją historię. Nie zwiedzaj Peru w dużej grupie, z tzw. autobusu. Chodzi o lokalną społeczność, która nie jest chyba jeszcze gotowa aby zaufać turystom. Sprawni, obsługujący małe grupy lub nawet pary, mało komercyjni przewodnicy ustanowili z nimi swoiste stosunki, które owocują pokazaniem tego czego nie zobaczysz w innej konfiguracji.
Cebula i trepy
Pora sucha w Peru to pora rekomendowana. Jest rzeczywiście sucho, słonecznie a widoki są najpiękniejsze (przydałoby się jedynie trochę więcej zieleni). Jest to także pora wymagająca, gdyż amplituda temperatur może sięgać 30C. Zaczynasz dzień w puchowej kurtce, porządnej odzieży termicznej a kończysz w krótkich spodniach i 50ką na twarzy. Trzeba być na to przygotowanym, zdecydowanie, a w plecaku musi się znaleźć miejsce na kilka warstw odzieży. Ubiór na cebulę to jedyna sprawdzona metoda zapewnienia komfortu trekkingu. Jak to zwykle bywa szczegóły są ważne. Polecam lekkie, porządne buty trekkingowe. New Balance zostawcie w domu.
Jedzenie
Nie jest to raczej wartość dodana tego wyjazdu aczkolwiek jest kilka ciekawostek. Pierwsza to nowe gatunki mięsa (lama, alpaca, świnka morska, ….). Jeszcze lepsze jest jednak doświadczenie ich sposobu przygotowania (jak będziecie mieli szczęście) – pieczenie/gotowanie w kamieniach (tzw. Pachamanca). Sposób arcyciekawy. Druga sprawa to ziemniaki. Jest ich tu ponoć 3000 odmian – smaki i kolory są absolutnie zadziwiające. Podobnie z kukurydzą, z której produkuje m.in. się desery i piwo. Sprawa trzecia to wyjątkowe, mało spotykane owoce, ‘importowane’ z peruwiańskiej dżungli do peruwiańskich gór. Rarytas, relatywnie drogie. No jest coś wyjątkowego – specjalność a’la Sylwia. Piknik z cudownymi peruwiańskimi bułkami, smarowanymi jeszcze lepszym avocado z żółtym serem. Smak trudno zapomnieć. Tęsknimy wszyscy!
To co najważniejsze
Tak Peru jest niesamowite. Przyroda zapiera (dosłownie) dech w piersiach. Imperium Inków, będące w swojej świetności tylko 100 lat, z jednej strony zachwycało rozmachem, z drugiej nie mieści się w głowie jak mogło upaść pod naporem grupy Hiszpan liczącej mniej niż 200 osób (uproszczenie, wiem, wiem – były choroby, wojna wewnętrzna, konie i broń Hiszpan, przepowiednie, więcej nie pamiętam). No i Pachacutec – facet instytucja, budowniczy państwowości i specjalista od infrastruktury – polecam trekking inkaskimi szlakami, zachowanymi do dzisiaj, przez dżunglę i góry, blisko 50 tys. km – prawdziwa firma budowlana (tu podobieństwo do Kazimierza Wielkiego nasuwa się samo), no i człowiek charyzma, prawdziwy władca. Mieszkańcy Peru – no cóż, 90% żyje w moim odczuciu w ubóstwie. Ponad 500 lat zawieruchy zrobiło swoje. Nieład architektoniczny, wszechobecny bałagan nowej zabudowy, higiena, której nie ma, mało wysublimowane jedzenie to także dzisiejsze Peru. Pozytywów także jest sporo. Widać, ze to wszystko zmienia się, na lepsze.
Ww. To tylko odczucia zdobyte w części górskiej Peru (30% powierzchni kraju). Dżungli nie zwiedzilismy (60%), wybrzeże kiepsko. Jest do czego wracać. Na pewno.
Piotr
Wszystkie artykuły w zakłdace “Wasze opinie” zamiesczane są w formie oryginalnej, nadesłanej przez autorów. Jedyne zmiany, jakie ewentualnie są wprowadzane dotyczą literówek.