Kto z Was widział film 127 godzin (ang. 127 Hours, 2010) w reżyserii Danny Boyle? Prawdziwa i wstrząsająca historia alpinisty, który w wyniku wypadku, został uwięziony przez głaz w Kanionie w stanie Utah, na pięć dni.
Wydarzenia z filmu dotyczą roku 2003 r., kiedy to alpinista Aron Ralston wybrał się na wyprawę do Blue John Canyon w Utah. Podczas trekkingu spadł on w jedną ze szczelin w skale, a wraz z nim głaz, który niefortunnie wbił się pomiędzy ściany, zakleszczając jego prawe przedramię. Bohater walczył o przetrwanie 5 dni, próbując wydostać uwięzioną rękę. Niestety jedyne co mógł zrobić, to rękę tę uciąć. Ostatecznie po wielu próbach alpiniście udło się owego czynu dokonać. Scena bardzo drastyczna, szczególnie gdy sobie uświadomimy, że to nie fikcja, a rzeczywistość.
Pewnie zastanawiasz się co ma wspólnego film z tematem o sprzęcie turystycznym? A no okazuje się, że sporo. W trakcie walki o przetrwanie ów bohater analizuje błędy, jakie popełnił przed wyruszeniem z samotną podróż, nagrywa film z tym związany oraz poddaje różne zdarzenia z życia głębszej refleksji. Wypowiada też pewne, może nieco “śmieszne”, ale w kontekście całej tej sytuacji i wypadku, bardzo ważne słowa, które każdego do reflekcji zmusić powinny: mianowicie w jednej z najsmutniejszych i najdrastyczniejszych scen, podczas której próbuje sobie odciąć kawałek ręki małym scyzorykiem, stwierdza ze złością, że żałuje, iż ma scyzoryk jakieś tandetnej firmy, a nie dobrej jakości scyzoryk szwajcarski. A wszystko przez to, że tym owym tandetnym scyzorykiem nie był on w stanie ręki tej przeciąć, a więc i się uwolnić.
Może brzmi to banalnie, ale nóż, to rzecz podstawowa, której nigdy nie powinno zabraknąć w podróży. I jak słusznie wskazuje bohater filmu, warto w tej kwestii zainwestować w sprzęt dobry, sprawdzony. Oczywistym jest, że nikt wybierając się na zwykły trekking, ręki czy innej części ciała “odkrajać” sobie nie zamierza, ale jak niestety życie pokazuje, różne przypadki się zdarzają i lepiej chociać w minimalnym stopniu być na nie przygotowanym.
I żeby była jasność, nie chodzi mi w tym momencie tylko o nóż, ale w ogóle o sprzęt dobrej jakości. Ten szwajcarski scyzoryk, w kontekście niniejszego tematu, traktujmy raczej, jako pewien symbol.
Mam na myśli to, że tam gdzie w grę wchodzi nasze bezpieczeństwo, nie powinno być miejsca na oszczędzanie! A jak po raz kolejny życie pokazuje, bardzo często w tej właśnie kwestii, tj. planując nasze wyprawy i zakupując na nie sprzęt, szukamy oszczędność.
Z filmu oraz z bardzo smutnych doświadczeń jego bohatera, warto zapamiętać przynajmniej dwie rzeczy:
Po pierwsze:
Nie oszczędzaj na bezpieczeństwie. Jak coś jest ważne, bardziej wygodne, dużo lżejsze, stabilniejsze, poświęć na to każdą cenę. Czy chodzi o dobre okulary przeciwsłoneczne, czy o GPS, latarkę, liny, ubrania, czy nawet o zwykły wydawałoby się nóż, nie kupuj sprzętu taniego, zawodnego w działaniu. Lepiej poczekać miesiąc, czy dwa dłużej, by dodatkowe oszczędności na dobrej jakości sprzęt zdobyć, niż kupować coś co w drodze może być bądź w ogóle nie przydatne, bądź przydatne w znacznie mniejszym stopniu, niż powinno. Dlatego też przed zakupem sprzętu turystycznego rozważ dwukrotnie, co kupujesz! Pamiętaj, że tańszy sprzęt może przynieść Ci więcej szkód, niż pożytku, a przy tym większe straty niż oszczędności.
Po drugie:
Zawsze zostaw wiadomość dla jednej, a najlepiej dla kilku osób, o twoim planie podróży, czyli gdzie aktualnie idziesz/jedziesz i na ile dni. Obecnie coraz częściej podróżujemy solo, ciągle się gdzieś przemieszczamy. Z rodziną, czy z przyjaciółmi często rozmawiamy raz na kilka dni, bo albo internetu nie ma, albo czasu za mało. A przecież w tzw. między czasie wiele się może wydarzyć. Oby nie! Ale myśleć racjonalnie warto. I zawsze warto napisać e-maila, czy zadzwonić i powiedzieć, gdzie, w jakim regionie świata się aktualnie przebywa i co się planuje. Ponadto, jak przebywasz w hostelu/hotelu i wybierasz się na trekking, w tym szczególnie gdy idziesz sama/sam, powiadom o tym załogę. Boheter filmu 125 godziny o tej podstawowej zasadzie jakby zapomniał i to o mały włos kosztowałoby go życie. A przecież zakomunikowanie komukolwiek o swoich planach wyprawowych nic nie kosztuje!
Rzeczy, które warto przy sobie mieć podczas każdej wycieczki!
Z rzeczy niezmiernie ważnych, które warto mieć przy sobie podczas każdej wyprawy (poza innymi rzeczami/sprzętami, które trzeba zabrać w zależności od charakteru wyprawy oraz od tego gdzie się wybieramy i na jak długo), na pewno warto mieć:
- Nóż/dobry scyzoryk. Tu rzeczywiście szwajcarskie scyzoryki chyba równych sobie nie mają. Ja w posiadaniu takowego byłam, niestety tylko do czasu wylądowania po raz pierwszy w Limie, a dokładnie do czasu udania się na lotnisko w celu przedostania się do Cusco. Zapomniawszy o schowaniu scyzoryka w bagaż główny, umieściłam go w ten podręczny, więc skończyło się na jego rewizji. Scyzoryk podzielił losy tysięcy innych scyzorykow i tym podobnych rzeczy, czyli trafił do wielkiego pojemnika stojącego tuż obok strażników. Przykry był to widok, zwłaszcza, że scyzoryk do najtańszych nie należał. Jedyna pociecha taka, że miałam i nadal mam zapasowy, tyle że mniejszy nieco.
- Sprawną, bardzo dobrze świecącą latarkę czołową – z nowymi bateriami (w zależności na jak długo się wybierasz – ewentualnie z bateriami zapasowymi)
- Minimalną apteczkę, z plastrami, gazikami, wodą utlenioną, bandażem elastycznym, a także lekami od bólu głowy. W tej kwestii mam dość dobre doświadczenie i nigdy się z moją podręczną apteczką nie rozstaję. Nie raz bardzo mi pomogła. Było bowiem kilka sytuacji, w których bez jej zawartości, miałabym dość poważne problemy.
- Wodę i snaki. Lepiej wziąć nieco więcej niż mniej, szczególnie jak się nie zna trasy i nie do końca ma się świadomość ile czasu wyprawa potrwa.
O tym, co ogólnie warto zabrać na wyprawę do Peru możecie przeczytać m.in. w artykule “Co zabrać na wyprawę do Peru? Pakowanie z głową“.
Film 127 godzin – warto obejrzeć, czy nie?
Jak dla mnie, film ten warto zobaczyć z wielu przyczyn. Jest bardzo pouczający, dla każdego, a już szczególnie moim zdaniem dla wszystkich tych, którzy udają się na przeróżne wyprawy, często zapomniając o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Myślę, że nie jedną osobę skłoni do reflekcji, bo na tle podóżniczych wydarzeń, porusza bardzo istotne tematy, wielu z nas na pewno bardzo bliskie, a jednocześnie, o których wielu z nas często zapomina.
Poza tym ja ogólnie uwielbiam filmy podróżnicze, a jeszcze bardziej te na faktach autentycznych, więc jak masz podobne upodobania, myślę, że Ci też się spodoba.