Każde państwo rządzi się swoimi prawami, podobnie jest z Peru. Jeżeli ktoś się do tego kraju wybiera powinien znać zasady w nim obowiązujące, w tym między innymi w zakresie przemieszczania się z punktu A do punktu B. Będzie wówczas łatwiej, taniej i bezpieczniej – pod każdym względem! Lokalny transport w Peru to zatem ważny temat, wart poznania, zanim się dawny kraj Inków odwiedzi. Sprawdź koniecznie, co warto w tym temacie wiedzieć.
Lokalny transport w Peru – czy to dobry pomysł?
Zasady przemieszczania się lokalnymi pojazdami po Peru dość istotnie odbiegają od tych, które przykładowo obowiązują w Polsce. W mojej ocenie jest coś niepowtarzalnego w lokalnych środkach transportu, jakimi na co dzień poruszają się Peruwiańczycy. Pewien swoisty, niemożliwy do opisania, klimacik lokalnego życia. Prawie zawsze towarzyszy mu lokalna muzyczka, pogaduszki i nie raz jakaś przygoda. Jak ktoś chciałby bliżej poznać prawdziwy peruwiański świat, lokalnym busikiem, taksówką, czy moto taxi przejechać się powinien. Atrakcje mniejsze lub większe, prawie zawsze gwarantowane! Przy czym warto pamiętać, że nie zawsze należą one do przyjemnych.
Lokalny transport w Peru – jego plusy i minusy
Głównym plusem podróżowania lokalnymi środkami transportu po Peru jest cena. To najtańszy sposób na przemieszczanie się po tym kraju. Niemniej jednak cena nie powinna być jedynym i głównym czynnikiem decydującym o tej, czy innej formie pokonywania odległości. Warto znać wszystkie plusy i minusy loklanych środków transportu w każdym kraju, by zwyczajnie skuszeni ową niską ceną, nie zapłacić za to ceny najwyższej – jaką jest życie!
Najważniejsza jest świadomość! Po wejściu do peruwiańskiego, lokalnego pojazdu spodziewać się można wszystkiego, na wszystko też trzeba być przygotowanym
Z zasady będzie ciasno lub nawet bardzo ciasno. Jak ktoś zatem zatłoczonych autobusów z natury nie znosi, lepiej niech takowych w Peru unika – bo zwyczajnie będzie cierpieć. Jedną bowiem z zasad tu obowiązujących jest ta, że do pojazdu, bez względu na jego rozmiary, zaprosić należy jak najwięcej pasażerów. Wtedy i kierowca, tzw. el cobrador, jak i właściciel będą zadowoleni. Wbrew pozorom zadowoleni są też podróżujący Peruwiańczycy, bo nie muszą czekać na kolejny transport. Wolą ścisk i czasem dosłownie “bydlęce” warunki, niż wygodę, jakość, no i przede wszystkim bezpieczeństwo. Byle do celu, byle szybciej. Standardem jest, szczególnie na trasach między małymi wioskami, przewożenie w samochodzie osobowych trzech lub czterech osób na tylnym siedzeniu, jednej lub dwóch z przodu (np matka z dzieckiem), no i koniecznie jeszcze kilka osób w bagażniku. Zdarzyło mi się nie raz w takim bagażniku podróż odbywać. Żeby było ciekawiej, cena owej “przyjemności” – niezwykle niewygodniej, wcale nie maleje z uwagi na niedogodności. Przeciwnie, bez względu gdzie się miejsce zajmie, każdy płaci tyle samo.
Poza tłokiem w peruwiańskich lokalnych środkach transportu często towarzyszyć nam będą przeróżne zapachy. Jak ktoś jest na to wyczulony, może być co najmniej nieciekawie.
Ponadto często spodziewać się należy pojazdów poobijanych, niekompletnych, czasem wręcz wyglądających na takie, które uczestniczyły w jakiejś wojnie. Ogólnie takich, które pod względem technicznym raczej w żadnym kraju w Europie do ruchu dopuszczone by nie zostały. Ale że mówimy o Peru, to inna para kaloszy. Tu na takie niuanse nikt uwagi póki co nie zwraca. Bez względu na jakość, samochody każdego dnia i każdego kalibru wyruszają w trasę i łowią klientów.
A jak?
Albo czekając na umownie przyjętych przystankach, czy drogach, albo przemieszczając się ulicami miast i miasteczek. Towarzyszy im wtedy klakson, znacznie częściej używany, niż przykładowo w Polsce. Służy on tu bowiem nie tylko do komunikowania o niebezpieczeństwie, ale także do tego by poinformować potencjalnego klienta o wolnym miejscu w pojeździe.
Jest też tzw. el cobrador… Postać bardzo ważna w komunikacji miejskiej, w tym m.in w wyszukiwaniu klientów. By opisać ów zawód, musieliśmy stworzyć oddzielny wpis, bowiem nie da się go zaprezentować w dwóch zdaniach. By poznać tę historię koniecznie przeczytaj nasz artykuł Rola tzw. cobradora w peruwiańskiej komunikacji miejskiej.
Kwestia bezpieczestwa
Temat w sumie dość obszerny. Odnosząc się do niego pokrótce, powiem tak: na peruwiańskich drogach znacznie więcej jest wypadków niż na drogach polskich. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Po pierwsze wiele pojazdów, które w teren ruszają, nigdy wyruszyć w trasę nie powinny – z uwagi na zły, a nawet bardzo zły stan techniczny. Po drugie, prawie cała komunikacja w Peru to transport drogowy lub powietrzny, ewentualnie rzeczny. W kraju tym prawie w ogóle nie kursują pociągi. Siłą rzeczy więcej jest zatem samochodów, autobusów i moto taxi, czyli ogólnie większy jest ruch, a zatem i większe ryzyko wypadków. Po trzecie częściej zdarza się, że kierowcy jeżdżą nieodpowiedzialnie. Nie jeden z nich nigdy w życiu nie zdawał na prawo jazdy, bo zwyczajnie je sobie kupił. Nie istnieje tu zatem zbyt duża kultura jazdy. Autobusy w Limie prześcigają się po to tylko, by na najbliższym przystanku zgarnąć konkurencji sprzed nosa, chociażby jednego klienta. Podczas owego wyścigu nie raz dochodzi do wypadków, bo kierowcy potrafią celowo zahaczyć o autobus przeciwnika. Nie ważni są wówczas pasażerowie danym pojazdem jadący, nikt się wówczas nad nimi nie zastanawia, tym bardziej nad ich bezpieczeństwem. Ten element w walce o kolejnego sola (peruwiańska moneta) spada na ostatnie miejsce. Oczywiście nie wszędzie jest tak źle. Najgorzej jest w wielkich miastach.
Jak już o bezpieczeństwie mowa to koniecznie trzeba też wspomnieć o złodziejach. Pożywką dla trudniących się tym niechlubnym zawodem są zatłoczone autobusy. Tych w Peru zatrzęsienie. A zatem i złodziejaszków wielu. Sama ich ofiarą padłam. Raz w Cusco, gdzie telefon straciłam i raz w Limie, gdzie telefon prawie straciła towarzysząca mi osoba (mieszkaniec stolicy zresztą). W przypadku Limy było mniej ciekawie, bo tu stracić mogliśmy nie tylko telefon ale i życie. Na szczęście obyło się tylko na pogróżkach.
Czasem dostaję zapytania, czy poruszanie się taksówkami po Limie jest niebezpieczne. I tak i nie. Wszystko bowiem zależy, czy ufasz taksówkarzowi. Ogólnie w stolicy, jak i w wielu innych miastach, trzeba zachować szczególną ostrożność w tym temacie i wynajmować jedynie taksówki autoryzowane. Może się bowiem zdarzyć, że lokalna, nie polecona nam taksówka, gdzieś nas wywiezie i wówczas skończy się albo na samej kradzież albo niestety na utracie życia. I to nie jest bajka, a limeńska rzeczywistość – niestety. Co prawda ceny taksówek lokalnych są niezwykle kuszące (koszt nawet 10, czy 15 razy mniejszy), ale gwarancja dotarcia bezpiecznie do celu maleje co najmniej kilkakrotnie. Czy warto zatem szukać tu oszczędności? W mojej ocenie nie!
Kwestia czasu
Sprawa w przypadku transportu lokalnego w Peru bardzo ważna, którą podczas planowania podróży koniecznie trzeba brać pod uwagę!
Otóż wszelkie lokalne busiki, czy samochody osobowe, zwane jako colectivo, które przemieszczają się z punktu A do punktu B, przed wyruszeniem w drogę, muszą się najpierw zapełnić po brzegi. Nikt nie ruszy, póki nie będzie miał kompletu. Wszak to biznes przecież! Ściślej mówiąc będzie trzeba czekać – czasem dłużej, czasem krócej, zawsze do tego momentu, aż zbierze się odpowiednia liczba podróżujących w tym samym kierunku.
Jedni powiedzą, jak przygoda to przygoda i czekać będą, w tym nawet się ucieszą. Można bowiem podczas takowego oczekiwania poznać lokalnych, wymienić z nimi kilka zdań, wręcz nie jedną historię życia usłyszeć, albo też swoją opowiedzieć. Sprawa fajna, raz, czy dwa, ale jak się ma mało czasu na zwiedzanie kraju, to już nie zawsze będzie tak wesoło. Czasem nerw puści, bo jak się tak czeka godzinę, czy dwie, to się może coś stracić, na coś się spóźnić…
Dobra wiadomość jest taka, że tego typu podbramkowe sytuacje raczej zdarzać się będą w miejscach mniej uczęszczanych, w odległych miasteczkach i wioskach, gdzie ogólnie ruch mniejszy. Na trasach popularnych, tam gdzie ludzi jest więcej, czeka się z zasady maksymalnie pół godziny. Chociaż reguły nie ma. Najlepiej pytać lokalnych mieszkańców, w jakich godzinach w danym regionie lubią podróżować, np: czy z rana, czy z wieczora. Ci dokładnie wiedzą, w którym momencie dnia pojawia się zapotrzebowanie na loklany transporcik. I wtedy trzeba ruszać do akcji. Przy czym zdarza się też tak, że chętnych jest więcej niż miejsca w pojeździe. I znowu wtedy wszystko się komplikuje, wydłuża. Trzeba bowiem czekać na kolejną turę. A to już czasem kwestia kilku kolejnych godzin.
O lokalnym transporcie w Peru przeczytacie również w naszym artykule Na czym nie warto oszczędzać podczas wyprawy do Peru?
Jak nie lokalny transport w Peru to co?
Coraz popularniejsze jest podróżowanie po Peru transportem prywatnym. Plusów przy wyborze tej formy podróżowania jest moim zdaniem zdecydowanie więcej niż minusów. Minusem będzie tu bowiem jedynie cena. Ta może porazić, bo rzeczywiście na pierwszy rzut oka wydaje sie, że jest o wiele większa. Ale czy na pewno?
Zależy jak na to patrzymy. Jak szukamy wygody, jakości oraz gdy pragniemy dotrzeć tam gdzie nikt nie dociera, lub też gdy zależy nam na czasie, a no oszczędności chyba jest już wystarczająco dużo. Tym bardziej, jeżeli podróżujemy po Peru w grupie. Wtedy ceny owego transportu prywatnego rozkładają się na wszystkich pasażerów. Tylko korzystać! Zachęcam i polecam.
A jak zapragnie się kontaktu z lokalnym transportem, nic straconego. Są bowiem pewne trasy, gdzie w sposób niezwykle sprawny on funkcjonuje i można go na jakimś odcinku wpleść w plan wyprawy. Cały trik polega na tym, by wiedzieć, w jakim momencie korzystać z transportu lokalnego, w tym na jakim odcinku, a gdzie bardziej sprawdzi się transport prywatny. I takim oto sposobem możemy mieć dwa w jednym: i wysoki komfort, jakość, szybkość oraz maksymalna ilość atrakcji, jak też bliższy kontakt z lokalnym, codziennym życiem.
Wiele inspiracji na temat środków transportu w Peru znajdziesz także w artykule Czym zdecydowanie warto przemieszczać się po Peru i dlaczego?
Przemieszczać się po Peru lokalnymi, czy prywatnymi środkami transportu? Jednej, słusznej odpowiedzi brak, bo to zawsze kwestia gustów, upodobań i przede wszystkim priorytetów. Tu zdania mogą i na pewno będą różne! Bez względu jednak na to czym, moim zdaniem podróżować po tym kraju warto i to bardzo! Gorąco zachęcam 🙂
9 Comments
Witam
Proszę o podpowiedź jakim środkiem transportu dostać się z lotniska Juliaca po godzinie 20,00 do mariny w Puno aby było bezpiecznie będziemy w dniu 16-04-20
Mozna wybrac taksówkę, chociaż jak się nie zna terenu oraz jezyka hiszpańskiego, to o tej porze w Juliace może to być nieco ryzykowne.
Najlepiej wynająć prywatny transport – oficjalny. Jeżeli maja Państwo nocleg w Puno, warto zorganizować to z hotelem.
Pozdrawiamy serdecznie