Przejazdy na trasie Peru – Polska mają to do siebie, że nie da się na tym odcinku wyszukać lotu bezpośredniego. Takowe zwyczajnie nie istnieją. Może to stanowić problem, chociaż nie musi. Brak bezpośrednich połączeń to idealna okazja, by dodatkowo zwiedzić jedno z europejskich miast, w których zazwyczaj trzeba dokonać przesiadki. Podróżując ostatnio na tym odcinku, udaƗo mi się w taki sposób zobaczyć Lizbonę. Co warto tu zwiedzić? Całkiem sporo! Osobiście z wielu dostępnych atrakcji mogłam sobie pozwolić jedynie na niektóre, wszak w dwa dni tego portugalskiego miasta poznać się w całości nie da. Co wybrałam i co zdecydowało o tym, że do Portugalii chętnie wrócę? Zapraszam do dalszej części artykułu!
Do Lizbony dotarłam przez przypadek. Wracając na Święta Bożego Narodzenia z Peru do Polski, trafiƗ mi się bezpośredni lot na trasie Lima – Madryt, brakowało zaś dogodnego i w miarę taniego połączenia do Warszawy. Akurat okres przedświąteczny nie rozpieszcza promocjami i dobrymi cenami lotów, zatem musiałam trochę pokombinować. Bezpośredni lot z Madrytu do Polski w datach, w których go poszukiwałam, okazał się dość kosztowny. A że Madryt już udało mi się wcześniej nieco poznać, nie było sensu czekać w nim dzień lub dwa na wyƗapanie tańszego lotu, postanowiłam poszukać innego miejsca, wartego odwiedzenia, z którego mogłabym taniej wrócić do kraju. I udaƗo się!
Okazało się, że w cenie lotu na trasie Madryt – Warszawa, można było zakupić bilety na trasie Madryt – Lizbona– Warszawa. I jak tu nie skorzystać. Decyzja szybka… Trza zobaczyć Lizbonę w okresie strikte przedświątecznym.
Lizbona piękne miasto na weekend, polecam!
O Lizbonie sƗyszaƗam wiele dobrych opinii i z czystym sumieniem mogę doƗożyć jeszcze jedną pozytywną do kolekcji, tym razem moją osobistą.
Nie jestem specjalistką od Portugalii, w tym od Lizbony. Co prawda w ciągu 2 dni zobaczyłam sporo miejsc, ale nie wszystkie były specjalnie wyjątkowe. Te wskazane poniżej najbardziej mnie zauroczyły i skƗoniƗy do napisania tego wpisu. Nie miałam czasu na zwiedzanie muzeów, nie taki też byƗ cel tego wyjazdu. Miałam ochotę na poznanie przedświątecznego klimatu miasta, jego ulic, budynków, widoków, no i oczywiście chciałam spróbować tutejszych smakołyków. I to się w 100 % udało. Jestem bardziej, niż usatysfakcjonowana.
Co warto tu zobaczyć? Nie wiem, bo by uczynić jakiekolwiek porównanie musiałabym spędzić tu co najmniej tydzień i zwyczajnie zobaczyć wszystko, by potem móc wybrać to, co moim zdaniem, jest najbardziej warte odwiedzenia i ewentualnie utworzyć listę najciekawszych dla mnie miejsc. Wiem natomiast, co podobało mi się najbardziej podczas tego krótkiego pobytu i co zadecydowało o tym, że do Lizbony oraz Portugalii zamierzam wrócić na trochę dłużej. Panuje tu bardzo fajny klimacik 🙂
Przesympatyczne wspomnienia mam, dzięki poniższym atrakcjom:
Wycieczka z lokalnym przewodnikiem w ramach free walking tour
Tej formy zwiedzania miasta zdecydowanie nie planowałam. Dziwnym jednak trafem pierwszego dnia pobytu w Lizbonie, znalazłam się przed 10 am na placu Praça do Comércio (Plac Handlowy). Gromadziło się tu trochę osób pod niebieskimi parasolkami, które trzymały dwie młode dziewczyny. ZastanowiƗo mnie to nieco, podeszƗam, zapytaƗam i decyzja byƗa jedna. Dwie godziny z lokalnym przewodnikiem na pewno będzie ciekawe. I byƗo. Duża dawka historii o poranku, przekazana w niezwykle ciekawy sposób, pozwoliła mi spojrzeć na to miasto oraz na Portugalię w ogóle, z zupeƗnie innej perspektywy. Przewodnik mówił tak interesująco, że po free walking tour bez wahania zapisałam się, na już pƗatną, wycieczkę południową. W tak zwanym między czasie miałam wystarczająco dużo czasu na samodzielne poznawanie miasta, w swoim tempie. Idealne poƗączenie.
Spacer po Bairro Alto i zgubienie się w gąszczu wąskich uliczek
Po tej części Lizbony można spacerować i spacerować Piękne, wąskie i niezwykle urokliwe uliczki wciągają, jak magnes. Nie chce się ich opuszczać. Co chwilkę można napić się tu kawy, zajrzeć do lokalnego sklepiku, czasem z pamiątkami. A wieczorem warto odwiedzić tu jedną z restauracji, by np posłuchać lokalnej muzyki, w tym słynnego Fado.
Przejazd na caƗej trasie tramwajem 28
Tramwaje w Lizbonie rzeczywiście dodają miastu uroku i klimatu. Po kilkugodzinnym spacerze po różnych jego dzielnicach, opcja przejażdżki najsłynniejszym z nich – nr 28, jest wręcz idealnym rozwiązaniem. Skorzystałam z przejazdu całą trasą, trzeba bowiem byƗo zregenerować siƗy na wieczorne spacery. Zwiedzanie pieszo miasta, do 3 pm, nieco daƗo się moim nogom we znaki. Tymczasem odpoczynek w malowniczym tramwaju, który mknie przez wąskie uliczki, to czysta przyjemność.
Pyszna kolacja w restauracji ..
Beira Gare, centrum miasta, godzina 7 pm, tƗum ludzi, miejsce popularne wśród samych Portugalczyków. Dania ogromne, w cenie około 10 -15 Euro, w tym te najbardziej dla tego kraju charakterystyczne. Bardzo fajna knajpa, znowu w stylu mniej eleganckim, ale takowe najbardziej mi się podobają, więc pewnie podświadomość mnie do nich ciągnie. Polecam tę restaurację, bo ponownie zjecie tanio, jak na centrum, smacznie, dużo i lokalnie.
Tym razem spróbowałam tutejszego przysmaku rybnego, który wcześniej niezwykle mi się spodobaƗ w świątecznej wersji, w jednym z tutejszych supermarketów. Jak będziecie w Lizbonie koniecznie zamówcie sobie Bacalhau!
Zachód sƗońca
Spacer po Bairro Alto tuż przed zachodem sƗońca o wiele bardziej przypadƗ mi do gustu niż pokonywanie tej trasy w ciągu dnia (obie udaƗo mi się zrealizować). Światło padające na poszczególne budynki przy zachodzie dodaje dodatkowego klimaciku tutejszej dzielnicy, a zatem jeżeli macie taka możliwość, przeznaczcie na tę część Lizbony późne popołudnie, okoƗo godzinki przed zachodem słońca. Wtedy możecie przyzostać tu nieco dłużej, przykładowo na odpoczynek przy wieczornych koncertach z Fado w roli głównej.
Sɨodki poranek w Pasteis de Belem
Ogólnie uwielbiam zaczynać dzień wcześnie rano, tym bardziej podczas wakacji. Dzis jest sobota, mniejszy ruch na ulicy. Szukam słynnej ciastkarni Pasteis de Belem. Mam nieco mieszane uczucia, czy oby nie jest to miejsce przereklamowane, ale z drugiej strony, z niecierpliwością czekam na poranne, zarekomendowane ciastko.
Ciastkarnia znajduje się w dzielnicy Belem, okoƗo 20 – 25 minut drogi od centrum. Wsiadam w tramwaj i zanim się orientuję, już docieram do malowniczej dzielnicy.
I rzeczywiście jest. Ciastkarnia jest ogromna, jakby nie miaƗa końca, z jednego pomieszczenia przechodzi się do kolejnego, a tam za nim, już widać następne. Mimo, że jest wcześnie, ludzi jest już sporo. Zamawiam typową kawusię, oraz dwa ciasteczka i czekam.
Wreszcie nadchodzą. Rzeczywiście są wyśmienite. Jadłam już podobne w okolicach centrum, także te z supermarketu, ale ni jak się one mają do tych, z Pasteis de Belem.
Polecam gorąco! To bardzo ciekawe miejsce na spotkania, pogawędki oraz słodkości. Dokładne dane dotyczące ciastkarni znajdziecie na oficjalnej stronie Pasteis de Belem tutaj.
Delektowanie się pieczonymi kasztanami na ulicy
Pieczone kasztany na ulica Lizbony… Tego się nie spodziewałam. Niezwykle miƗe zaskoczenie. W Peru co chwilkę spotyka się uliczne jedzenie, czy trunki, bardzo się do tego przyzwyczaiłam i za tym też tęsknię, jak jestem w Polce. W Europie to jednak mniej popularne. A tu proszę, na dzień dobry taka pyszna, ciepła przekąska! Polecam!
Zajadanie się lokalnym serem
Tutejsze sery smakują świetnie, są tu bardzo popularne. Zajadałam się nimi i na śniadanie i podczas świątecznego jarmarku w centrum miasta. Tu też udało się zakupić serowe prezenciki, które w Polsce też zrobiły furorę.
Rozkoszowane się lokalnym likorem Ginja
W Lizbonie jest kilka miejsc, barów w których można napić się tego trunku. Super sprawa. To rodzaj likoru, jak dla mnie bardzo fajnego w smaku (takie słodkie co nieco). Chłodny wieczór i szybki kieliszeczek trunku na stojąco, tak dosłownie w drzwiach, potrafi rozgrzać i ocieplić każdą atmosferę.
Ale mi i tak najbardziej podobało się miejsce lokalne, od centrum nieco oddalone, w dzielnicy Barrio Alto. Spotkaliśmy tu, całkiem przez przypadek, bardzo sympatyczną Portugalkę, która trzy razy w tygodniu sprzedaje przed swoim domkiem, ginję własnej produkcji. To tu, a nie w barze w centrum, zabawiliśmy najdłużej. To tu też najgłębiej poczuliśmy taki prawdziwy, lokalny klimacik. Takich to właśnie atrakcji podczas każdej wyprawy szukamy, bez względu na to, czy zwiedzamy miasto, czy maƗe wioseczki. Nie ma jak to rozmowy z lokalnymi mieszkańcami, z dala od typowo turystycznych szlaków. Uwielbiam to!
Obiadzik w Casa da India
W centrum Lizbony nie ma problemu ze znalezieniem restauracji. Ja wybrałam tę, którą poleciła nam Pani przewodnik podczas free walking tour. Idealne miejsce na poznanie tutejszego, bardziej codziennego stylu. Polecam każdemu, kto jeszcze bardziej pragnie wtopić się w lokalny tłum. To nie elegancka restauracja, więc nie każdemu może przypadnie do gustu. Mi pasowało tu wszystko. Pyszne danie, tłum Portugalczyków, wymieszany z turystami, gwar, bardzo prosty, raczej nie wykwintny, wystrój wnętrza.
Spacer po Time Out Market
Wielka, niepozorna hala, usytuowana blisko …. Gdyby nie nasz kolega, mieszkaniec Lizbony, który na wieczorny spacer dołączy do nas, na pewno ominęlibyśmy to miejsce. I to byłby błąd!
Ale udało się, wchodzimy do środka i ku naszemu zdziwieniu, przed nami rozpościera się widok wielu stoƗów, krzeseƗ, ludzi, gƗosów, no i małych restauracyjek oraz sklepików.
Niestety dotarłam do niego po jedzonku i nie byƗo szans, by skusić się na dodatkowy posiłek, ale i tak cieszyłam się, że udaƗo się to wszystko zobaczyć. Zdecydowanie warto tu przyjść, by skosztować lokalnych dań oraz trunków. Czasami lubię odwiedzić miejsce peƗne ludzi, głosów, wyborów. Taki jest wƗasnie Time Our Market. Ta różnorodność w jednym miejscu pozwala na zorientowanie się, co ciekawego, w kwestii przede wszystkim kulinarnej oferuje Lizbona.
Odpoczynek przy kawusi, w stylu portugalskim
Kawy w Lizbonie wypiłam więcej niż można sobie wyobrazić. Po pierwsze, chwilowy relaks przy takiej kawusi, popatrzenie przez pryzmat tego trunku, na lokalnych mieszkańców Lizbony, którzy często przy owej kawie robią sobie odpoczynek, idealnie pozwala poczuć tutejszy klimat. Podawana jest w bardzo fajnej formie, w małych nazwijmy to wysokich filiżaneczkach, i jest niezwykle tania.
Po drugie, dopiero co wylądowałam na innym kontynencie. Różnica czasu nieco dawała się zatem we znaki. Niemniej jednak kilka kawowych zastrzyków, wystarczyło, by poznać maksymalnie dużo lizbońskich atrakcji, bez nadmiernego ziewania.
Lizbona piękne miasto na weekend, bardzo sympatyczne, które zdecydowanie warto poznać na piechotę. Myślę, że spokojnie można na nie poświęcić 3 lub 4 dni, wtedy na pewno będzie wystarczająco dużo czasu na delektowanie się wszelkimi tutejszymi atrakcjami.