Kochani, jak wiadomo Peru to kraj ogromny, a zatem wyobrażam sobie, że planowanie wyprawy w jego granicach może przyprawić o prawdziwy ból głowy. Bo przecież i to i tamto chciałoby się zobaczyć. Podpowiadam zatem co szczególnie warto zwiedzić i czego nie spotkacie przykładowo w Polsce, czy szerzej w Europie.
Uwielbiamy wyprawy po Peru niestandardowo, a Wy?
Planując wyprawę po Peru trzeba mieć na uwadze, że kraj ten jest kilka razy większy od Polski. Co to oznacza? A no tyle, że jest tu niezwykle wiele atrakcji, w tym unikalnych na skalę światową, które wręcz trzeba zobaczyć. Wybór zatem trasy podróży łatwy być nie może, bo wszystkiego poznać się nie da.
Zdecydowana większość osób odwiedzających Peru obiera kierunek południe. W sumie nie ma co się dziwić, bo to właśnie w tej części kraju znajduje się słynne Machu Picchu, jak też serce inkaskiego Imperium– Cusco. Z drugiej jednak strony warto także odwiedzić inne fragmenty peruwiańskiej ziemi. Tu opcji jest wiele. I znowu, większość decyduje się na popularną trasę przebiegającą od Limy, przez Paracas, Huacachinę, Arequipę i Puno. Tymczasem, jeżeli pragniesz uciec od rzeszy turystów, zależy ci na poznaniu czegoś niestandardowego, polecam między innymi wyprawę w kierunku kultury Chachapoyas. A co ciekawego można tu zobaczyć? Szczegóły poniżej!
Peru, czyli kraj o wielu twarzach! Którą z nich warto bliżej poznać?
Jeżeli chodzi o mnie, uwielbiam cały region Cusco i mimo, iż jest bardzo turystyczny zawsze będę go polecać, szczególnie, że ciągle wiele wspaniałych miejsc da się tu zobaczyć bez tłumów. Spędzam tu stosunkowo dużo czasu i w mojej ocenie to tu jest największe zagęszczenie niezwykłych atrakcji, które szczególnie warto poznać. Przy czym są w Peru także i inne, bardzo interesujące i intrygujące miejsca, do których z ogromną przyjemnością powracam i których odwiedzenie także gorąco polecam. Do takich miejsc należy m.in. region Amazonas i San Martin, o których w szczegółach będzie mowa w dalszej części.
Malownicza i różnorodna trasa od Tarapoto do Leymebamba
Znajdują się tu bardzo ciekawe miasteczka, z których można zorganizować nie jedną, unikalną wprawę. Te najważniejsze to: Tarapoto, Moyobamba, Chachapoyas oraz Leymebamba. Co takiego ciekawego kryją w sobie?
Przede wszystkim fragment dżungli wysokiej oraz tajemniczą kulturę Chachapoyas. Ponadto znajduje się tu jeden z najwyższych wodospadów na świecie Gocta oraz wspaniali, niezwykle życzliwi ludzie. To chyba było dla mnie największe zaskoczenie. To co już na samym początku rzuca się w oczy to to, że lokalna ludność na tych terenach jest dużo bardziej otwarta na turystów. Dlaczego? Pewnie dlatego, że przybywa ich tu stosunkowo mało i nikt się ich obecnością jeszcze nie zmęczył. Ludzie zwyczajnie są zagranicznych gości ciekawi. Nikt też nie próbuje ich wykorzystywać. Nie to, by w innych częściach Peru nie było ludzi uczciwych i życzliwych. Jak najbardziej są, wszędzie! Jak się jednak na co dzień przebywa w miejscach typowo turystycznych, to się niestety odczuwa pewien zły nawyk lokalnej ludności, czyli chęć wykorzystywania turystów i ich niewiedzy. Tak moim zdaniem dzieje się m.in. w Cusco. Przykre, ale prawdziwe i o tym też trzeba wspominać.
Wracając jednak do tematu… Z innych zaskakujących rzeczy warto wspomnieć o tym, że da się tu o wiele łatwiej złapać stopa. Ogólnie autostop w Peru nie cieszy się zbytnią popularnością. W kraju tym każdy kierowca próbuje na przewozie ludzi zarobić. Dlatego też prawie każdy samochód, nawet jak nie ma żadnych oznaczeń, w tym jakichkolwiek pozwoleń, pełni tu rolę taksówki. Jak zatem gdzieś na trasie złapiecie transport, nie myślcie, że się Wam tak łatwo upiecze. Prawie w 100 % trzeba będzie wyskakiwać z kasy! No chyba, że szczęścia będziecie szukać na trasie Tarapoto – Chachapoyas. Tu szanse na darmowy przejazd wzrastają co najmniej kilkakrotnie. Poza tym, w przeciwieństwie do wielu innych części Peru, takie podróżowanie, akurat w tym regionie, raczej nie powinno być niebezpieczne (oczywiście mimo wszystko ostrożność trzeba zachować!). Ale uwaga! Ogólnie odradzam autostop w Peru, to się naprawdę może źle skończyć¸nawet śmiercią!
Warto też wspomnieć o cenach, bo to jakby nie było temat dla każdego podróżnika bardzo ważny. I tu dobra wiadomość! Na trasie Tarapoto – Chachapoyas jest taniej niż w wielu innych, szczególnie turystycznych częściach Peru, zarówno jeżeli chodzi o jedzenie, jak i o noclegi. Za dwuosobowy pokoik z łazienką w bardzo przyzwoitym hosteliku zapłacimy 50-70 soli.
Poza tym nie omieszkam wspomnieć o czystości. Lokalne ryneczki, czy restauracyjki, w których można sobie nieźle podjeść, są znacznie lepiej utrzymane, niż tego typu lokale chociażby w Cusco. Jest tu też wiele ciekawych dań i trunków, nigdzie indziej w Peru nie serwowanych. Do tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie zaliczam koktajl z ormigas gigantes, tj. z mrówkami gigantami. Nie tylko serwują to w barach i restauracjach, ale z owych mróweczek robią także przeróżne napoje lecznice. Podobno pomagają one w leczeniu chorób reumatycznych.
A teraz nieco bardziej szczegółowo o kilku miejscach na tej trasie
Tarapoto
Tu warto nade wszystko spróbować niezwykłej sałatki z chonta (palmito). Główny jej składnik pozyskiwany jest ze specjalnego rodzaju palmy. Tego typu sałatki znajdziecie w wielu krajach, ale mi dane było jej kosztować po raz pierwszy właśnie w Tarapoto. Och jak ja uwielbiam ten smak. Już tylko dla tej sałatki gotowa jestem powrócić do Tarapoto!
Ponadto koniecznie trzeba odwiedzić fabrykę czekolady – słodkości nigdy za wiele, a takiej jakości czekolady nie znajdziecie w zbyt wielu miejscach w Peru. No i można podpatrzeć cały proces jej powstawania 🙂
Ale prawdziwa radocha to wizyta na plantacji kakao. Co to za uczucie kosztować owoców kakaowca, dopiero co zerwanych z drzewa. Czy wiedzieliście, że są one niezwykle słodkie i przepyszne – w odróżnieniu od ziaren kakao. Taki biały miąż, który widać na zdjęciu poniżej, to raj dla podniebienia. Plantację kakao po prostu trzeba zobaczyć, jak też spróbować tego cudnego owocu.
Moyobamba – miasto orchidei
Choć to stosunkowe małe miasteczko, to jak dla mnie bardzo ciekawe i warte, by się w nim na chwilę zatrzymać. Szczególnie jak się uwielbia gorące źródła o poranku oraz orchidee. Region ten bowiem słynie z tych pięknych kwiatów. W Peru jest ponad 3500 gatunków orchidei, jest zatem na co popatrzeć. Pamiętać jednak trzeba, że nie o każdej porze roku się na nie natkniecie. Najlepszy okres, by się tu pojawić to wrzesień i październik. A poniżej ja o poranku, podziwiam piękne dżunglowe krajobrazy po wizycie w gorących źródłach.
Chachapoyas
To chyba najładniejsze, jeżeli chodzi o zabudowę, miasto na trasie Tarapoto – Leymebamba. Położone jest na wysokości 2300 m n.p.m. Założone zostało w 1538 przez Alonso de Alvardo, kapitana Francisca Pizzara. Bardzo ładne, zadbane z piękną kolonialną zabudową. Warto się po nim poszwędać, przy czym wystarczy na to maksymalnie jedno popołudnie, bo nie jest ono zbyt wielkie.
Jest też coś co poniekąd łączy Chachapoyas z Polską. Znawcy i miłośnicy piłki nożnej, no i przede wszystkim wielbiciele Lecha Pozań, uwaga! W miejscowości Chachapoyas urodził się Hernan Rengifo Trigoso, reprezentant Peru i były piłkarz Lecha Poznań. Dokładnie 11 czerwca 2007 podpisał trzyletni kontrakt z Lechem Poznań i już 28 lipca zadebiutował w polskiej Ekstraklasie w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. 11 sierpnia w spotkaniu z Górnikiem Zabrze strzelił swoją pierwszą bramkę w polskiej lidze. W sezonie 2007/2008 zdobył w Orange Ekstraklasie 12 goli. W styczniu 2009 roku został wybrany przez gazetę Diaro Ojo najlepszym peruwiańskim piłkarzem grającym za granicą w 2008 roku. 1 stycznia 2010 porozumiał się z działaczami Omonia Nikozja i trzy dni później przeszedł do cypryjskiego klubu. W barwach Lecha Poznań ostatni mecz rozegrał we wrześniu 2009 r.
Kuélap
Z Chachapoyas już tylko rzut beretem do słynnej twierdzy w Kuelap. Uznawane jest za perłę północy, alternatywę w stosunku do Machu Picchu. To stanowisko archeologiczne usytuowane około 32 km od miasta Chachapoyas, na wysokości około 3000 m n.p.m. Stanowi jedo z największych dzieł kultury Chachapoyas, rozwijającej się na tych terenach jeszcze przed Inkami. To miejsce bardzo piękne, przy czym ciągle nie wiele się o nim wie. Lud Chachapoyas pozostawił po sobie wiele tajemnic. Jak ktoś marzy o odkryciu czegoś preinkaskiego, to może spokojnie udać się w region Amazonas i poszukiwania rozpocząć.
Kultura Chachapoyas w języku qeczua oznaczająca “ludzi chmur”. To spora cywilizacja, ostatecznie jednak podbita przez silniejszych Inków. Nastąpiło to pod wodzą Tupac Inka Yupanqui, syna Pachacuteca.
To co charakteryzuje tę kulturę to m.in. sposób pochówku. Nigdy nie przepadałam za cmentarzami, ale te należące do Chachapoyan to coś po prostu niesamowitego. Tamtejsza ludność chowała swoich najbliższych w sarkofagach lub mauzoleach. Po dziś dzień można podejść w ich okolice i podziwiać z jaką precyzją były wykonane. Szkoda tylko, że złodzieje ciągle rozkradają zarówno same ciała, jak i sarkofagi. Niektóre cmentarze są tak splądrowane i zniszczone, że łzy się w oku kręcą.
Gocta, czyli jeden z najwyższych wodospadów na ziemi
Miłośnicy wodospadów mogą podziwiać w okolicach Chachapoyas co najmniej kilka z nich. Największą jednak sławę zdobył Gocta, o wysokości 771 metrów, zaliczany do najwyższych wodospadów na świecie. Dla lokalnych znany od zawsze, dla świata dopiero od 2006 r. Różne źródła różnie podają, przypisując mu raz trzecie, raz piąte miejsce, albo jeszcze jakieś niższe. Klasyfikacje są różne, ciągle coś się w tym zakresie zmienia. Ale nie to jest istotne. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jest zwyczajnie piękny, możliwy do zdobycia w ciągu jednego dnia i prowadzą do niego ciekawe szlaki.
Leymebamba
Powiedziałabym, że to maleńka wioseczka, niby żadna rewelacja, ale w rzeczywistości to stąd dotrzeć można do niezwykłych mauzoleów z czasów kultury Chachapoyas. Trekking tam prowadzący jest długi i ciężki, ale wart każdego wysiłku.
Ponadto jak się już dotrze tak daleko, koniecznie trzeba odwiedzić lokalne muzeum. Ogólnie muzea nie są moją mocną stroną, kiedyś omijałam je szerokim łukiem. Są jednak w Peru takie, które uwielbiam i które zmieniły moje podejście do tego tematu. Co w muzeum w Leyembamba znajdziecie? Między innymi jedną z największych kolekcji kipu (rodzaj inkaskiego pisma), jak też ogromną liczbę mumii (ponad 200) głównie z jeziora Laguna de los Cóndores, zarówno z okresu kultury Chachapoyas jak też z okresu Imperium Inków. Już dla samego muzeum warto to miasteczko odwiedzić.
To zaledwie niewielki fragment tego co na trasie Tarapoto – Moyabamba – Chachapoyas – Leymebamba można zobaczyć. Zachęcam gorąco do odkrywania nowych części Peru. Jak chcecie zobaczyć wiele atrakcji na tym odcinku polecam zarezerwować sobie około 10-13 dni. Przy dobrej logistyce i przemyślanemu planowi, poznacie bardzo dobrze te tereny, a przy okazji odbędziecie też unikalne trekkingi.