W trakcie wyprawy po Peru warto poświęcić przynajmniej kilkanaście minut na uliczne zakupy. Na chodnikach miast w dawnym kraju Inków panuje bowiem niepowtarzalny klimat, którego wręcz trzeba doświadczyć.
Jest wiele rzeczy, które w Peru uwielbiam. Przede wszystkim są to przepiękne krajobrazy, przyroda, cultura, jak też intrygująca historia. Jest też coś dodatkowego, co bardzo mi się tu podoba, a czego zdecydowanie nie ma w Polsce. Mianowicie uliczne rozmowy z lokalnymi sprzedawcami. Peruwiańskie ulice, a właściwie chodniki zawsze pełne są wszelkiego rodzaju małych pojazdów, taczek, których właściciele coś sprzedają, serwują lub gotują. Co istotne, jeżeli za każdym razem kupuje się te same produkty od tych samych osób, takich sprzedawców zowie się “caseros” lub “caseras”. Ja owych mam, na ulicy, przy której mieszkam, jak też na kilku uliczkach sąsiednich. Nabywam od nich śniadania w postaci ciepłej komosy ryżowej (quinoa), maki, czy amarantusa (kiwicha). Wieczorami zaś, dla odmiany, zakupuję moją ulubioną peruwiańską, uliczną herbatkę zwaną EMOLIENTE. Dzięki zakupom od “caseros” stają się one bardzo spersonalizowane. To niezwykle interesująca i sympatyczna część peruwiańskiej codzienności.
Casero od bananowego deseru
Poza moimi “caseros” od śniadań i emoliente, mam też stałego sprzedawcę, od którego zakupuję mój ulubiony deser. Są to ciepłe, słodkie banany, przyrządzane w specjalnym piecyku. Bananowa przekąska powstaje ze specjalnego rodzjau bananów, zanych PLATANO AL HORNO (PLATANO MADURO). Owy pieczony owoc dosłownie rozpływa się w ustach. Każdy kto wybiera się do Peru i napotka na ulicy dziwny piecyk z bananami w środku, niech koniecznie po jednego sobie sięgnie. Jak dla mnie to “niebo w gębie”. Cena za sztukę – jedynie 1 sol, a przyjemność – bezcenna :-). Jest to najtańszy i najzdrowszy deser, jaki znam. No i do tego bardzo pyszny.
Mój bananowy “casero”, nazywa się Seferino. Pojawia się codziennie na jednej z ulic, którą niemalże każdego dnia spaceruję. Poza smaczną, słodką przekąską, mam także okazję za każdym razem zamienić z nim kilka słów i czegoś nowego się dowiedzieć. Robienie zakupów na peruwiańskich ulicach ma to do siebie, że zawsze się tu człowiek wda w jakąś pogawędkę. Czas wówczas szybciej płynie, jest przy tym przyjemniej, weselej – zarówno dla sprzedającego, jak i dla kupującego.
Seferino pojawia się w okolicach pomnika Pachacutec, do którego codziennie podąża wielu turystów. Jak będziesz mieć odrobinę czasu, rozejrzyj się¸ może też na niego natrafisz. Gorąco polecam!
Życzę wszystkim podróżującym po Peru wspaniałych doświadczeń i niezapomnianych wrażeń w trakcie robienia ulicznych zakupów.