Zgodnie z powiedzeniem “co kraj to obyczaj”, rzeczywiście po wyjściu poza nasze ojczyzny, w mniejszym lub w większym stopniu, natykamy się na inne kultury, tradycje, zachowania, ale nie tylko. Co do zasady wszystko co nowe, bywa ciekawe i interesujące, bywa jednak i tak, że może być mniej lub bardziej niebezpieczne. Każdy nowy kraj, to także inne zasady higieny osobistej (lub ich brak), inne pożywienie i styl życia w ogólności oraz co bardzo istotne odmienny klimat. Z nim, w Andach, wiąże się m.in kwestia tzw. soroche. Warto zatem wiedzieć, jakie są peruwiańskie sposoby na walkę z chorobą wysokościową.
Podróżując po świecie często zmieniamy klimaty i to w sposób gwałtowny, ale rzadziej już zastanawiamy się, czy i jaki ewentualnie może to mieć wpływ na nasze bezpieczeństwo, zdrowie, czy chociażby samopoczucie.
Jak to jest z klimatem w peruwiańskich Andach?
Każdy, kto wybiera się do Peru, musi sobie zdawać sprawę z tego, że kraj ten charakteryzuje się trzema całkowicie odmiennymi regionami. Większość dawnego kraju Inków pokrywa dżungla (selva), sporą część zajmują również Andy (sierra), oraz niewielki pas to wybrzeże i tereny pustynne (costa). Każda z tych części jest przepiękna, przy czym każda charakteryzuje się całkowicie odmiennym klimatem, co może wpływać korzystnie lub też nie na nasze organizmy. Najgwałtowniejsza zmiana zazwyczaj zachodzi wówczas, gdy z wybrzeża, bądź też z dżungli udajemy się, dosłownie z chwili na chwilę, w góry – a dokładniej w peruwiańskie Andy. Warto mieć tu na uwadze, że klimat typowo górski, w tym wysokogórski niesie za sobą pewne dodatkowe zagrożenia. Chodzi tu przede wszystkim o tzw. CHOROBĘ WYSOKOŚCIOWĄ (ang. Acute Mountain Sickness, AMS), której symptomy mogą pojawić na wysokości powyżej 2500 m n.p.m. (czasem sporo niżej), gdzie dostępność tlenu w powietrzu, zaczyna być mniejsza, niż jest wymagana dla naszych organizmów.
Zdarza się, że temat choroby wysokościowej jest bagatelizowany, wręcz spychany na margines. Czasami podróżującym wydaje się, że z chorobą wysokościową mierzyć się trzeba wyłącznie, w przypadku gdy planuje się trekking w wysokich górach, albo wspinaczkę wysokogórską. Wiele osób nie zastanawia się nad tym tematem, w przypadku gdy chce sobie pozwiedzać jedynie jakieś miasto. A zastanawiać się warto i nawet trzeba, bo wiele niezwykle ciekawych oraz atrakcyjnych miast znajduje się na dość imponujących wysokościach. Doskonałym przykładem jest na przykład CUZCO, położone na wysokości około 3400 m n.p.m. To niby nie Mont Everest, ale takie liczby swoje już zdziałać mogą i to raczej w sensie negatywnym.
Oczywiście nie jest tak, że po przyjeździe do Cuzco każdy zaczyna chorować, czy mieć symptomy choroby wysokościowej, zwanej tu jako SOROCHE, niemniej jednak przypadki takie się zdarzają i wykluczyć ich zwyczajnie nie można. W większości sytuacji objawy związane z chorobą wysokościową pojawiają się z powodu braku odpowiedniego przygotowania organizmu, niewiedzy oraz zwyczajnie z powodu zbagatelizowania odmiennych warunków klimatycznych, w które się wkracza. Warto pamiętać, że w przypadku odwiedzania Cuzco, zmiana w wysokości w cale nie jest mała, bo jak ktoś przykładowo leci z Limy, czyli praktycznie z poziomu morza i w przeciągu godziny ląduje na wysokości bagatela 3400 m n.p.m., to jednak różnica jest i to dość spora nawet. Oczywiście nieco łatwiej może być w sytuacji, gdy się do Cuzco przyjeżdża autobusem. Podczas około 24-godzinnej podróży organizm bardziej stopniowo, powoli wkracza na ową wysokość, więc częściej szok dla organizmu jest mniejszy. Ten bowiem zwyczajnie ma czas, by się do nowych warunków nieco przyzwyczaić. Ale i tu bywa różnie. Kto ma problemy z wielogodzinnym przesiadywaniem w autobusach, czy tak zwaną chorobę lokomocyjną, niech zapomni o pokonywaniu trasy Lima-Cuzco tym środkiem transportu. Grozi nie tyle komplikacjami z powodu wysokości, co raczej komplikacjami z powodu wielu zakrętów, długości trasy, itp. A te w połączeniu ze zmianą wysokości, mogą mieć znacznie cięższy przebieg. Ja osobiście pokonywałam owy odcinek dwa razy i to mi w zupełności wystarczy. Stwierdzam stanowczo, że było to o raz za dużo. Po każdej wyprawie miałam 2 dni zmarnowane, bo przechorowane. Po tych próbach, aktualnie wyłącznie latam i dzięki temu problemów skutecznie unikam.
Objawy choroby wysokościowej
Wracając jednak do choroby wysokościowej, warto wiedzieć, jakie są jej pierwsze symptomy. Warto, bo dzięki temu, łatwiej i szybciej można na nie zareagować i zdecydowanie uniknąć większych problemów. Najczęściej pierwsze oznaki wiążą się z bólem głowy o różnym stopniu nasilenia, ogólnym osłabieniem, brakiem apetytu, płytkim i szybkim oddechem, bezsennością, czasem wymiotami. Zazwyczaj owe dolegliwości dość szybko ustępują, szczególnie gdy przestrzega się pewnych zasad. Niemniej jednak zdarzyć się mogą poważniejsze komplikacje (szczególnie podczas wypraw typowo wysokogórskich) prowadzące do obrzęku płuc i obrzęku mózgu, co niestety grozi śmiercią.
Aby uniknąć ewentualnych nieprzyjemności związanych z chorobą wysokościową, lub powikłań, warto co najmniej przestrzegać pewnych zasad, które znajdziecie poniżej:
- Przed każdym planowanym wyjazdem, w trakcie którego zamierzasz przebywać na wysokościach, odwiedź swojego lekarza, ustal czy nie masz jakichkolwiek przeciwwskazań (ze względu na Twój aktualny stan zdrowia) do przebywania na wysokościach.
- Ustal z lekarzem, jakie leki (ze względu na Twój aktualny stan zdrowia) możesz zażywać w przypadku wystąpienia symptomów choroby wysokościowej.
- Zapoznaj się z informacjami na temat choroby wysokościowej, jej objawami, możliwościami jej zapobiegania i skonsultuj tę wiedzę z lekarzem, tak byś wiedział, jak reagować/postępować.
A ponad to, co warto i trzeba:
- Powstrzymywać się od wysiłku fizycznego. Pierwszy dzień, czasem też kolejny, powinien być bardzo lekki. W kontekście miasta Cuzco, o którym wspominałam wcześniej, warto przemieszczać się taksówką, wszędzie tam gdzie się da, a nie przykładowo wspinać się przez godzinę pod górę, które to próby nie jeden turysta podejmuje, wybierając się do słynnych ruin inkaskich w Saqsaywaman.
- Należy powstrzymać się od spożywania jakichkolwiek alkoholi – najlepiej przez cały pobyt na wysokościach, a już na pewno przez kilka pierwszych dni.
- Należy spożywać wyłącznie lekkie potrawy.
- Należy pić dużo płynów w ciągu dnia.
- Należy dać sobie pierwszego dnia więcej czasu na sen i odpoczynek.
- Należy przemyśleć i skonsultować z lekarzem, czy nie warto zażywać jakiś podstawowych medykamentów, dzięki którym łatwiej można uniknąć symptomów choroby wysokościowej.
- W razie braku poprawy, bezzwłocznie należy zejść na niższe wysokości.
Ale to nie wszystko. W dawnym kraju Inków, lokalna ludność doskonale wie, jak na co dzień radzić sobie z soroche. Ich sprawdzone metody znajdziecie poniżej!
Peruwiańskie sposoby na walkę z chorobą wysokościową
Warto korzystać z mądrości ludności lokalnej, która świetnie wie, co na jej terenie pomaga uchronić się przed chorobą wysokościową. W tym kontekście w Peru bohaterem są pewne liście, a mianowicie LIŚCIE KOKI. Dla Peruwiańczyków to naturalna ochrona przed chorobą wysokościową.
Nie wiem, czy istnieją na świcie jakiekolwiek inne liście, wokół których jest tylko kontrowersji, co w przypadku liści koki. Te, same w sobie złe nie są, ba nawet bardzo się przydają. Co innego przetworzona ich wersja, czyli kokaina. Ten jednak temat pozostawiam na inny artykuł, a wracamy do samej rośliny.
Liście koki w Peru mają wielowiekowa tradycję i o tym też można byłoby napisać dość obszerny artykuł. Przykładowo za czasów funkcjonowania Imperium Inków były one przeznaczone wyłącznie dla nielicznych, tj. dla bogów, arystokracji oraz dla tzw. chaskich (specjalnych posłańców, a dokładniej takich aktualnych listonoszy). Inkowie traktowali liście koki, jako roślinę świętą. Aktualnie zażywa je znaczna część ludności andyjskiej. Pomagają przetrwać na wysokościach, zwalczają ból głowy, regulują system trawienny, dodają siły i energii oraz minimalizują objawy głodu. Warto zatem “zacisnąć zęby” i dosłownie Peruwiańczyków w ich zażywaniu liści naśladować. Zacisnąć zęby? Tak, TAK! Ponieważ dla zdecydowanej większości amatorów pierwsze zetknięcie z liśćmi do przyjemnych raczej nie należy. Zdecydowanie nie jest to kosztowanie słodkich lodów, kremówek, czy czegoś podobnego. Ich cierpki, wręcz gorzkawy smak, skutecznie zniechęca nawet największych zapaleńców. Jak jednak wytrwacie, efekty mogą być bardzo pozytywne. Pamiętajcie tylko, by liści nie jeść, a jedynie żuć. Chodzi bowiem wyłącznie o dostarczenie organizmowi cierpkiego, bardzo zielonego soku, który po krótkim czasie owego żucia wydziela się w buzi. Aby taki efekt uzyskać trzeba owych liści do ust napchać nie dwa, czy trzy listki, ale dosłownie całą garść, a nawet dwie.
Magiczne listeczki można całkiem legalnie zakupić na niemal każdym ryneczku w Peru, a już na pewno w peruwiańskich Andach. Mały woreczek, który w zupełności wystarczy na tzw. kilka razów, to wydatek około 2-3 soli.
Serwuje się też na peruwiańskich wysokościach MATE DE COCA, czyli herbatkę z liści koki. Napar pić warto, ale nie spodziewajcie się, że ten sam w sobie, od problemów z soroche was wybawi. Zazwyczaj herbatkę zaparza się dosłownie z kilku listeczków, a zatem jest ona mówiąc krótko słaba. Pić zaś jak najbardziej warto, bo ogólnie spożywać płyny trzeba, im więcej tym lepiej. Jednakże, jeżeli rzeczywiście chcemy uniknąć problemów, zdecydowanie lepiej jest zastosować wersję mocniejszą. Tę zaś uzyskuje się właśnie dzięki kilkunastominutowemu żuciu liści koki. A żuć je trzeba dotąd, dokąd się czuje sok. Jak już soku nie czuć, liście w buzi robią się suche i to jest doskonały moment by się ich zwyczajnie pozbyć. A jak? A no trza je w całości wypluć – nie połykać!
Pamiętajcie też, że po takiej liściowej kuracji warto przejrzeć się w lustrze, bo zazwyczaj zęby ma się nieco zielonkawe i przyozdobione, nie koniecznie zachęcającymi, resztkami koki :-). Dobrze zatem napić się niezwłocznie wody i owe ząbki sobie wypłukać.
Osobiście smak i siƗę liści koki poczułam już podczas pierwszych godzin przebywania na wysokościach. Wszystko za sprawą omawianego tu soroche. O moich doświadczeniach z objawami tej niewdzięcznej choroby przeczytacie w artykule Choroba wysokościowa w Peru, czyli dzień dobry Cuzco.
Inną popularną rośliną polecaną przez Peruwiańczyków na problemy z wysokością jest muña. Łagodzi ona wiele problemów związanych z przewodem pokarmowym i bardzo dobrze wpływa na poprawę samopoczucia w przypadku wystąpienia objawów sorocze.
Jest także pewien specyfik sztuczny, tj. tableteczki. Oczywiście w przypadku dużych problemów stosuje się specjalne medykamenty, z polecenia lekarza, niemniej jednak przy zwykłych dolegliwościach wśród turystów w Peru bardzo popularne są tabletki o nazwie sorojchi pills. Więcej informacji na ich temat znajdziecie tutaj.
Życzymy Wam wspaniałych podróży po Peru i bezpiecznej drogi!
2 Comments
Bardzo dziękuję za ciekawy temat. Tylko popraw, kochana ten ortograficzny błąd – ŻUĆ a nie rzuć. Kokę żujemy a słowo “rzuć” użyjemy wołając do kogoś – rzuć mi piłkę… Ale poza tym bardzo ciekawe uwagi i mam nadzieje, że nie bedę musiał z nich często korzystać podczas mojego pobytu w Peru.
Dzień dobry Panie Henryku,
Bardzo dziękujemy za wyłapanie błędu.
I już poprawiamy ?
Pozdrawiamy serdecznie